Podobnie jak w pierwszej części testu, gdzie były wyraźne różnice w danych dotyczących wydajności i w zmierzonych wartościach parametrów pracy, wyraźne różnice odnotowaliśmy również w obsłudze i użytkowaniu ładowarek kołowych. Nie jest to (tylko) kwestia kto mocniejszy, a kto słabszy, ale także wychwycenia mocnych i słabszych stron maszyn, które wpływają na użytkowanie.
Czy wejście do kabiny ładowarek jest wygodne?
Pracując dużymi ładowarkami z reguły nie trzeba nieustannie wspinać się do kabiny i z niej wychodzić, choć czasem nie da się tego uniknąć. Wtedy pomocne są wygodne stopnie i uchwyty. Dobre wejście oferuje Volvo, ponieważ najniższy stopień jest łatwy do pokonania i nachylony na zewnątrz pod kątem 15 stopni dla większej wygody. Do kabiny prowadzą trzy stopnie z dobrymi poręczami.
Wejście do ładowarki Claas Torion jest przyjemnie szerokie i ma odpowiednie poręcze. Natomiast zbyt stroma była dla nas droga do fotela ładowarki JCB, a drzwi sprawiają, że przestrzeń po lewej stronie jest wąska. Kabina w maszynie New Holland jest łatwo dostępna, z dość stromymi stopniami i dobrymi poręczami.
Kluczowym miejscem w ładowarce jest jednak stanowisko operatora, a w szczególności dźwignie sterujące. Najczęstsze czynności obsługowe to podnoszenie wysięgnika i sterowanie osprzętem (w tym jego blokowanie), a także zmiana kierunku jazdy.
Precyzyjne działanie ładowarki Claas Torion
Claas Torion 1611 P ma wąski joystick, który bardzo wygodnie leży w dłoni. Do sterowania funkcjami służą dwa przyciski, mała dźwignia krzyżowa z proporcjonalnym sterowaniem oraz przełącznik kierunku jazdy z przodu. Funkcjami można sterować bardzo precyzyjnie i uruchamiać je jednocześnie.