Czy rolnictwo jest gotowe na autonomię? Z jednej strony brak rąk do pracy i rosnące koszty zatrudnienia skłaniają rolników do inwestowania w nowoczesne technologie. Z drugiej – wciąż pojawiają się pytania o realne możliwości wdrożenia autonomicznych maszyn na szeroką skalę. Eksperci zgodnie podkreślali, że kluczową rolę odgrywa tu rozwój sztucznej inteligencji, czujników oraz systemów nawigacyjnych.
Artur Szymczak z Kuhn Maszyny Rolnicze zauważył, że autonomiczne maszyny nie zastępują człowieka, ale go wspierają, podnosząc precyzję i efektywność pracy. – "Nie możemy mówić o maszynach autonomicznych bez zaawansowanych systemów AI. To nie jest tylko automatyzacja, ale zdolność maszyny do analizy otoczenia i podejmowania decyzji w czasie rzeczywistym" – podkreślał.
John Deere i Kuhn – dwa podejścia do autonomii
Podczas dyskusji zwrócono uwagę na różnice w podejściu obu firm do rozwoju maszyn autonomicznych. John Deere od lat rozwija technologie pozwalające na stopniowe przejście od automatyki do pełnej autonomii. Przykładem jest ciągnik 8R, który dzięki dodatkowym kamerom i zaawansowanym algorytmom może pracować bez operatora. – "Nie mówimy już o koncepcjach, ale o realnych produktach. Już dziś można kupić ciągnik John Deere i rozbudować go o pakiet autonomiczny" – mówił Szymon Kaczmarek z John Deere Polska.
Kuhn natomiast postawił na maszyny wyspecjalizowane w konkretnych zadaniach. Przykładem jest Karl – autonomiczny nośnik narzędzi o mocy 175 KM oraz Aura – samojezdny wóz paszowy, który może pracować 365 dni w roku. – "Dzięki autonomii możemy zwiększyć precyzję pracy i zmniejszyć koszty. W przypadku wozu paszowego inwestycja zwraca się w ciągu 3–7 lat" – podkreślał Szymczak.
Czy gospodarstwa są gotowe na autonomiczne maszyny?
Kolejnym tematem panelu było dostosowanie infrastruktury gospodarstw do obsługi maszyn autonomicznych. W przypadku ciągników John Deere zmiany są minimalne – wystarczy dodać pakiet kamer i odpowiednie oprogramowanie. W przypadku rozwiązań Kuhn konieczne jest lepsze przygotowanie przestrzeni – zwłaszcza w oborach, gdzie maszyny muszą poruszać się w wyznaczonych strefach.
Nie bez znaczenia pozostaje także cyberbezpieczeństwo. Jak podkreślił Szymczak, autonomiczne maszyny muszą być odporne na potencjalne ataki hakerskie. – "Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której ktoś przejmie kontrolę nad maszyną na polu czy w oborze" – zaznaczył.
Serwis i konserwacja – nowe wyzwania dla rolników
Wraz z autonomią pojawiają się nowe wyzwania związane z serwisowaniem maszyn. Rosnąca liczba czujników i systemów elektronicznych wymaga bardziej zaawansowanej diagnostyki. Jednak, jak zauważył Kaczmarek, wiele technologii stosowanych w autonomicznych maszynach już teraz jest standardem w nowoczesnych ciągnikach. – "Nasze maszyny od lat korzystają z telemetrii i czujników głębokości pracy. Autonomia to naturalny krok naprzód" – dodał.
Z kolei Kuhn kładzie duży nacisk na stały kontakt serwisu z rolnikiem. Dzięki systemom telemetrii serwis może zdalnie monitorować pracę maszyny i reagować na potencjalne usterki, zanim staną się one poważnym problemem.
Kiedy autonomia stanie się standardem?
Podsumowując debatę, eksperci zgodnie uznali, że pełna autonomia w rolnictwie to kwestia najbliższych kilku lat. – "Autonomiczne maszyny to nie odległa przyszłość – one już są na rynku. To proces, który będzie postępował stopniowo, tak jak wcześniej działo się to z automatyzacją skrętu czy kontrolą sekcji" – mówił Kaczmarek.
Szymczak dodał, że kluczowe znaczenie ma częstotliwość wykorzystania maszyn. – "Im częściej maszyna pracuje, tym szybciej się zwraca. Dlatego najszybciej autonomia przyjmie się w zadaniach powtarzalnych, takich jak karmienie zwierząt czy prace polowe wymagające precyzji" – wyjaśnił.
Nie ma wątpliwości, że autonomiczne maszyny zmienią oblicze rolnictwa. Ich wprowadzenie do polskich gospodarstw to tylko kwestia czasu – i jak pokazuje rozwój technologii, może to nastąpić szybciej, niż się spodziewamy.