StoryEditor

Test profi: opryskiwacz Hardi Navigator 4000

Oto wyniki testu zaczepianego opryskiwacza Hardi Navigator 4000 z nową belką polową DeltaForce o szerokości 27 m. Zobacz, co rzeczywiście powala na kolana 
i wyznacza nowe trendy, a gdzie Duńczycy – konstruktorzy tej maszyny –  powinni nieco bardziej przyłożyć się do projektowania.

07.01.2019., 16:03h
Obok okrętu flagowego „Commander” i nieskomplikowanego „Rangera” – obydwu opryskiwaczy przyczepianych – firma Hardi już od  2007 r. ma w ofercie także średnie opryskiwacze z serii Navigator. Maszyny występują ze zbiornikami o pojemnościach od 3000 do 6000 litrów i trzema wariantami ramion o szerokościach od 18 do 39 m. W przeciwieństwie do Commandera znanego ze sterowania osią, Navigator daje takie rozwiązanie w opcji, ale „tylko” w sterowaniu dyszlem. Ale o tym później…

Test Navigatora

Testowaliśmy Navigatora 4000 wyposażonego w nową, składaną w trzech częściach belką DeltaForce. Jej konstrukcja pozwala na zmniejszenie szerokości roboczej (np. z 27 do 21 m) i dzięki zredukowanej długości transportowej może być stosowana 30-m belka dla obu mniejszych opryskiwaczy. Testowane przez nas ramię 27 m wyposażone było w hydrauliczny układ rozkładania i ultradźwiękowo sterowaną regulację wysokości AutoSlant firmy Norac. To rozwiązanie możemy polecić każdemu, choć dopłata wynosi ok. 3870 euro.

Zacznijmy jednak od początku. Opryskiwacz montuje się na zaczepie kulowym ciągnika. Aby sterować dyszlem, trzeba zapiąć amortyzowane łańcuchy na odpowiednich otworach powyżej czujnika kąta. Gdyby robić to pod jeden ciągnik, to OK – wysiłek z tym związany jest godny inwestycji. Ale zmiana konia pociągowego wiąże się koniecznością ponownej regulacji.
Dwa dwustronne siłowniki na dyszlu IntelliTrack zasilane przez zawór proporcjonalny zapewniają szeroki promień skrętu. Wydajny układ sterowania obciąża jednak belki, zwłaszcza na końcówkach zabezpieczenia przeciążeniowego. Hardi wyjaśnia, że możliwa jest lepsza kalibracja. W opcji jest też hydrauliczne tłumienie drgań poziomych belki.

Jeszcze bardziej obciążone były przyłącza olejowe ciągnika: przez ogromne skoki ciśnienia przy wymaganej objętości oleju krążącego w układzie i wydatku 40 l/minutę. Dwa przyłącza w naszym teście dostały tak w kość, że trzeba je było wymienić. W zasadzie życzylibyśmy sobie złącz power beyond.

I jeszcze jedno życzenie: podczas transportu siłowniki dyszla zabezpieczane są dwoma mechanicznymi zapadkami. Zabezpieczenie blokowe byłoby tu bardziej eleganckie.

Co do kontroli poziomu cieczy roboczej: linka mechanicznego wskaźnika poziomu cieczy zawiesza się, a skala na przeźroczystej rurze na boku zbiornika nie jest zbyt dobrze widoczna z kabiny ciągnika. Przydałby się tu elektroniczny wskaźnik napełnienia (700 euro w opcji).

Hydraulika w akcji

Napędzana przez WOM własna pompa Hardi ma wydatek 310 l/min (przy 15 barach) jest umieszczona na środku dyszla. Przy prędkości WOM 540 obr./min wraz z oryginalnym wężem ssącym o średnicy 2,5 cala (z filtrem, ale bez zaworu zwrotnego) zbiornik napełnia się w tempie minimum 275 l/min.

Po stronie ssącej są dwa niezależne zawory kulowe. Przydałby się tu zawór wielodrożny (jak po stronie tłocznej), który zapobiega cofnięciu się cieczy. Nie mogliśmy też pojąć, dlaczego przy napełnianiu Hardi pomija duży (i rzeczywiście łatwo dostępny) filtr ssący, by dysponować w 100% czystą wodą w rozwadniaczu. To przecież zapowiada murowane problemy, np. z piaskiem i kamykami w zaworach i pompie.

Dobry zbiornik płukania

Zbiornik płukania o pojemności
35 l (z dobrą skalą) ma nie tylko dobrą siłę ssącą 135 l/min. Panuje tu wzorowy porządek w przejrzyście uporządkowanych zaworach. Świetny pomysł, by płukanie pojemników po środkach chemicznych służyło też do czyszczenia śluzy komory. Przydaje się też dodatkowy pistolet ciśnieniowy. Dobrą ocenę pogarsza brak sita, bo zwykle z pojemnika po chemii odpada krążek plomby zabezpieczającej przy wylewaniu środka. W Navigatorze wleci jak nic w wąską gardziel rozwadniacza i utkwi przy nasadzie wydajnej dyszy rotacyjnej.

Dzięki amortyzowanemu zawieszeniu bardzo łatwo przemieszczać rozwadniacz góra/dół. Jego pokrywa, choć luźna, ma dobrze pomyślane łoże do jej odłożenia. Świetne jest opcjonalne przyłącze, by móc wypompować resztki cieczy ze zbiornika. Szkoda tylko, że jest zawsze pod ciśnieniem i zamykany tylko pokrywą na przyłączu.

Maksymalna pojemość zbiornika to 4200 litrów – tyle udało się nam natankować. Masa własna Navigatora to 4490 kg. Odpowiednio zarówno maksymalne dopuszczalne obciążenie osi 7550 kg, jak i dopuszczalna masa całkowita 9100 kg zostały przekroczone, choć całość napełnialiśmy samą wodą, w tym zbiorniki wody czystej i zbiornik do mycia rąk. W związku z tym należy zachować ostrożność w przypadku napełniania maszyny płynnym nawozem (gęstość ok. 1,3 kg/l), zwłaszcza, że siła hamowania nie jest regulowana automatyczna, ale ręcznie.

Ogumienie nie powala

Nośność fabrycznie zamontowanych opon nie powalała. Ogumienie Alliance FarmPro II (460/85 R 38) przy prędkości 40 km/h są oznaczone indeksem „tylko” do maksymalnie 3250 kg/szt. Opony o wyższej nośności dostępne są na życzenie. Takie ogumienie o średnicy 175 cm mimo wszystko pozwala osiągnąć bardzo dobry prześwit: 73 cm! Także rozstaw kół dzięki teleskopowej osi można łatwo regulować od 180 do 225 cm (w opcji 150–200 cm).

Przejdźmy teraz do belki polowej:  DeltaForce nie tylko robi dobre wrażenie, ale także zachęca hydraulicznym ustawianiem kąta i wspomnianym już automatycznym prowadzeniem wysokości. W trybie hybrydowym dostępny jest też wariant „gleba” i „uprawa”. Czujniki ultradźwiękowe zawsze znajdowały właściwą wysokość, nawet jeśli rośliny nie były jednolite. Także szybkość reakcji belki polowej była prawidłowa. Dobrą robotę wykonują także czujniki ultradźwiękowe, które odpowiednio regulują wysokość. Także szybkość reakcji belki na polecenia była w porządku.

Oprócz „prostego” prowadzenia belki AutoSlant, dostępna jest również opcja AutoTerrain, która współpracuje z trzema czujnikami wysokości i trzema czujnikami kąta.

Hardi jednak mógłby nieco poprawić parę szczegółów, np. automatyczne utrzymywanie wysokości zostaje wyłączone po ręcznym uniesieniu belki. Nie dostaje się jednak wskazówki, że ​nie można aktywować prowadzenia belki na wysokości, bo kompensacja wahadła jest zablokowana.

Według naszego wyczucia zamykanie belki jest niezgrabne: trzeba, np. wpierw podnieść belkę – przez uchwyt wielofunkcyjny – i odchylić pod wskazanym kątem. Następnie można uruchomić hydraulikę przyciskami, składając ramiona sekcja po sekcji. To trwa zdecydowanie za długo: prawie 1,5 minuty.

Cyrkulacja cieczy

Rozwijanie i opuszczanie belki trwa szybciej, niecałą minutę, ale wtedy trzeba dodatkowo aktywować w terminalu prowadzenie belki na wysokość. W teście zadaliśmy sobie trud zmierzenia minimalnej możliwości opuszczania rozpylaczy. Było to 11 cm, co w praktyce nie jest potrzebne. Maksymalne położenie rozpylaczy względem podłoża to 2,15 m. Wynik doskonały!
Potrójne uchwyty rozpylaczy osadzono na rurkach ze stali szlachetnej. I chociaż nie mają zabezpieczenia przed obrotem, nie mieliśmy z tym problemów przez cały sezon.

Hardi realizuje cyrkulację cieczy roboczej cienkimi przewodami na końcach 13 sekcji. Przy zamkniętym zaworze głównym ciecz cofa się pod ciśnieniem poniżej 0,8 bara. Trudno więc to nazwać cyrkulacją, ale rozwiązanie to pozwala na pełną gotowość rozpylaczy do startu w każdej chwili.

Dzieje się to oczywiście przy założeniu, że ​​wszystkie zawory przeciwkroplowe działają prawidłowo. Ponadto ciśnienie oprysku podczas pracy (nawet przy bardzo małej prędkości na wybojach) nie spada poniżej 0,8 bara. Opcjonalnie jest też dla Nawigatora pneumatyczny układ włączania pojedynczych rozpylaczy, a także AutoSelect z dwoma różnymi rozpylaczami lub też układ z końcówkami co 25 cm. Testowaliśmy też 13 zaworów umieszczonych z tyłu opryskiwacza, które mogły być przełączane przez GPS. Ponieważ przy pierwszej rundzie wokół pola nie zadziałało nazbyt dobrze, z przyjemnością skorzystaliśmy z 13 sekcji włączanych joystickiem.

DynamicFluid4 to w opryskiwaczu Hardi specjalna regulacja. Cztery czujniki mierzą prędkość obrotową pompy, pozycję zaworów regulacyjnych oraz przepływ i ciśnienie. W połączeniu z nowym oprogramowaniem i specjalnym ceramicznym zaworem sterującym ten zastaw oferuje maksymalną precyzję oprysku. I tak rzeczywiście jest, bo tę precyzję potwierdził nasz test.
Problem może być system monitorujący gniazda rozpylaczy, gdzie – jak wiemy – pojawiają się skoki ciśnienia czy wyłączenia obwodów.

System powinien rozpoznawać, kiedy np. oderwie się końcówka, albo jaką rezerwę mocy ma jeszcze pompa... Wszak mając takie dane  można zmniejszać prędkość WOM i zaoszczędzić olej napędowy.

Szerzej w numerze profi 1/2019. 
Zobacz tutaj.

     Opr. pł
    02. maj 2024 03:37