StoryEditor

Test profi: John Deere 6250R

Dzięki modelom 6230R i 6250R John Deere wdrożył nie tylko nową strategię obsługi i jazdy, ale także zaoferował (szczególnie usługodawcom) wszechstronny model o dużej mocy, którą skutecznie przenosi na koła. Zobacz o ile „więcej Vario” ma topowy traktor z Mannheim.

16.01.2019., 00:00h
Dyskusja o tym, kto może więcej –  „jeleń” czy historyczna seria „Dieselross” marki Fendt z pewnością mogłaby wypełnić te strony, ale zostańmy przy faktach, aby nie zatracić się w emocjach. Pod dobrze znaną, ale znacznie wyższą maską spoczywa sześciocylindrowy silnik DPS o pojemności 6,8 l. Ma dwie turbiny pracujące w szeregu (PSS) zamiast „zaledwie” jednej turbosprężarki o zmiennej geometrii (PVS). Zgodnie z informacją firmy John Deere, model 6250R ma moc znamionową 250 KM i moc maksymalną 275 KM. Ponadto powyżej 15 km/h lub podczas pracy z WOM powyżej 2 km/h, zyskuje 40 KM (dla obrotów nominalnych) lub 25 KM przy mocy maksymalnej (221 kW/300 KM).Powyższe dane pochodzą z Centrum Testowego DLG, które zmierzyło je dla nas podczas pomiarów na hamowni przez WOM.

Dobre wyniki niezależnie od metody pomiaru

Przy prędkości znamionowej (i dodatkowo, na naszą prośbę, przy wyłączonym układzie Boost) na wałku uzyskano 157,1 kW, przy 1800 obrotach dało to maksymalnie 179,9 kW – to solidne wyniki! Zwłaszcza, że po aktywacji Boost, którą wykonał pracownik John Deere przez komputer, uzyskano na WOM moc 183,5 kW przy prędkości znamionowej i moc maksymalną 193,7 kW. Przy maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym nie mniej niż 1100 Nm, trudno zadusić ciągnik 6250R. To dobra wiadomość dla traktorzystów!
Teraz pora na ocenę zużycia paliwa. Również w tym zakresie „jeleń” nie musi chować głowy w piasek – wręcz przeciwnie: 237 g/kWh przy prędkości znamionowej i tylko 230 g/kWh przy maksymalnej mocy na WOM są najlepszymi wartościami, zwłaszcza że traktor zużywa niewiele AdBlue, tylko około 10 g/kWh. Pomiar bliższy praktyce, czyli tzw. powermix na nowej hamowni podwoziowej to również bardzo dobry rezultat: 257 g/kWh
 (+10,8 g/kWh AdBlue), więc jest o 10% niższy niż średnia wszystkich dotychczas ocenianych traktorów.

Równie ekscytująca jest obsługa

Nowa przekładnia bezstopniowa za 1000 euro dopłaty w porównaniu ze znanym joystickiem CommandARM ze „starą” logiką obsługi, John Deere oferuje wersję CommandPRO do wszystkich ciągników serii 6R. To nie tylko duża dźwignia wielofunkcyjna na podłokietniku, ale także zupełnie nowe sterowanie przekładnią. Teraz stratedzy marketingowi firmy John Deere muszą włączyć do swojego słownika takie pojęcia, jak „aktywny postój”, „tempomat” i „pamięć prędkości”. Podobnie jak w czasie pierwszego raportu z jazdy – w trakcie różnych prac mogliśmy odczuć prawdziwy „Vario feeling”. Wystarczy lekko szturchnąć joystick w lewo, aby uzyskać bieg wsteczny lub w prawo, co włączy tempomat lub pozwoli wybrać poziomy przyspieszenia.
Odczucie „Vario feeling” w dużym 6R nawet zaskakuje, bo w dowolnym momencie można przejść z pedału gazu na dźwignię jazdy, bez konieczności naciskania przycisku. Identycznie można dezaktywować tempomat, naciskając na pedał gazu. Przy ruchu dźwigni w przód i tył występuje charakterystyczne kliknięcie. Pchnięcie do przodu pozwala aktywować ustawianie maksymalnej prędkości (niemal jak trzeci tempomat). Po kliknięciu do tyłu 6R z pewnym opóźnieniem zostaje zatrzymany przez przekładnię, aż do aktywnego postoju.
W praktyce cały układ sterowania silnik – przekładnia może się podobać traktorzyście. Dotyczy to również manewrowania i automatycznego hamulca postojowego (w tym kontroli hamulca przyczepy!). John Deere osiągnął duży sukces dzięki Command- PRO. Jedynie ustawienie rozpiętości pedałów za pomocą kółka przewijania (zamiast suwaka, jak we wskazywanym na wstępie konkurencie) nie powiedzie się w ciemno, ponieważ regulację wykonuje się zależnie od prędkości obrotowej.
Słowo o konkurencie: Wiele dyskutowaliśmy o nowym wielofunkcyjnym joysticku, który w stosunku do znanych prowadnic wraz z kółkiem obrotowym króluje na podłokietniku. Pięć przełączników dźwigienkowych, cztery przyciski i wspomniane kółko przewijania oferują wiele możliwych konfiguracji. Ale jak to często w życiu bywa, jednym daje to uciechę, a dla innych jest uciążliwe. Kto obsługuje rozbudowane maszyny korzystające z ISOBUS w pełni otrzyma to, za co zapłacił. Jeśli jednak chciałbyś zachęcić do pracy mniej obytego z techniką traktorzystę, będziesz musiał być bardziej sugestywny, aby chętniej wsiadał do 6250R, albo... po prostu zamówić dobrze znany podłokietnik CommandARM.

Kabina bez zmian

Jeśli chodzi o zmiany w kabinie, można je szybko podsumować. W porównaniu z „małą” wersją 6R, usytuowano ją wyżej o 10 cm. Reszta pozostała bez zmian. Poziom hałasu w kabinie 72,6 dB (A) jest tak samo wspaniały, jak jakość wykonania miejsca pracy traktorzysty. Niestety, musieliśmy skrytykować kierownicę, której plastikowe koło niezbyt dobrze leży w dłoniach (w opcji jest lepsza wersja). Do tego możemy jeszcze dołączyć zbyt małą wycieraczkę szyby przedniej. W odróżnieniu od tych elementów wielu producentów mogłoby wziąć sobie za przykład hardware i software, np. przy terminalu. Ramiona tylnego podnośnika są takie same, jak dotychczas, ale siłownik jest grubszy. Centrum Testowe DLG zmierzyło bezpośredni udźwig, który przekroczył 7300 daN. Przez wzrost w górnym zakresie do ponad 10 300 daN (wykres: Udźwig podnośnika) oznacza, że zawsze dasz sobie radę, nawet z najcięższymi maszynami.

Hydraulika mogłaby być lepsza

W przypadku hydrauliki można mieć życzenia – choćby w opcji. DLG zmierzyło natężenie przepływu oleju 161 l/min i moc hydrauliczną 42,5 kW, co zazwyczaj wystarczy. Niemniej chcielibyśmy jednak – przynajmniej opcjonalnie – korzystać z pompy o wydatku 220 l/min, co znamy z serii 7R. Maksymalny pobór oleju (wspólne użytkowanie ze skrzynią biegów) John Deere zwiększył dzięki standardowo montowanemu zbiornikowi pomocniczemu. Dzięki temu można skorzystać aż z 80 litrów. Nie musisz iść na żadne kompromisy w zakresie wyposażenia przyłączy hydraulicznych. Z tyłu jest maksymalnie sześć zaworów (albo pięć, gdy występuje power beyond) – wszystkie wyposażone w dźwignie odciążające i staranne oznakowanie.

Przedni układ zawieszenia ma zawsze własną jednostkę sterującą i maksymalnie dwie kolejne.
Pod względem podwozia firma John Deere w „dużej” wersji 6R zwiększyła rozstaw osi z 2,80 do 2,90 m, a na przedniej osi zastosowano zewnętrzne cylindry resorowania. Komfort jazdy z hydraulicznym zawieszeniem kabiny jest dobry, ale – naszym zdaniem – zawieszenie przedniej osi mogło być jeszcze bardziej miękkie. Plus należy się za dobre hamowanie, które uzyskuje się dzięki standardowym hamulcom na osi przedniej. DLG zmierzyło tę wartość – 4,8 m/s2. Dozowanie hamowania mogłoby być odrobinę lepsze.

Ocena użytkownika

W przypadku hydrauliki można mieć życzenia – choćby w opcji. DLG zmierzyło natężenie przepływu oleju 161 l/min i moc hydrauliczną 42,5 kW, co zazwyczaj wystarczy. Niemniej chcielibyśmy jednak – przynajmniej opcjonalnie – korzystać z pompy o wydatku 220 l/min, co znamy z serii 7R. Maksymalny pobór oleju (wspólne użytkowanie ze skrzynią biegów) John Deere zwiększył dzięki standardowo montowanemu zbiornikowi pomocniczemu. Dzięki temu można skorzystać aż z 80 litrów. Nie musisz iść na żadne kompromisy w zakresie wyposażenia przyłączy hydraulicznych. Z tyłu jest maksymalnie sześć zaworów (albo pięć, gdy występuje power beyond) – wszystkie wyposażone w dźwignie odciążające i staranne oznakowanie. Przedni układ
 zawieszenia ma zawsze własną jednostkę sterującą i maksymalnie dwie kolejne.
Pod względem podwozia firma John Deere w „dużej” wersji 6R zwiększyła rozstaw osi z 2,80 do 2,90 m, a na przedniej osi zastosowano zewnętrzne cylindry resorowania. Komfort jazdy z hydraulicznym zawieszeniem kabiny jest dobry, ale – naszym zdaniem – zawieszenie przedniej osi mogło być jeszcze bardziej miękkie. Plus należy się za dobre hamowanie, które uzyskuje się dzięki standardowym hamulcom na osi przedniej. DLG zmierzyło tę wartość – 4,8 m/s2. Dozowanie hamowania mogłoby być odrobinę lepsze.
A jak wypadło zawracanie? W przypadku kół przednich o rozmiarze 600/70 R 30 i przy rozstawie 2,01 m, 6250R potrzebuje co najmniej 13,70 m do skrętu. Jeśli zależy nam na wygodzie skręcania, John Deere ma teraz zmienne przełożenie, ale nasz egzemplarz nie miał takiego wyposażenia. W testowym ciągniku po raz pierwszy zaprezentowano inteligentny napęd na cztery koła, nagrodzony srebrnym medalem na targach Agritechnica 2015. Wyjaśnienie jego działania zajęłoby nam zbyt dużo miejsca. Ale możemy przyznać, że w praktyce system działa świetnie.

Wyniki TESTU przeczytasz w wydaniu 1/2019 magazynu Profi.

 

Opryskiwacze JD - tutaj.

opr. łs
02. maj 2024 08:59