StoryEditor

Wywiad z prezesem Poettinger

Dlaczego w Europie jest tak duże zapotrzebowanie na maszyny rolnicze i co niesie ze sobą postępująca globalizacja? Na te pytania w wywiadzie Profi odpowiada Gregor Dietachmayr, przewodniczący zarządu Poettinger.

30.03.2019., 00:00h
Profi: Kiedy opowiada pan o historii fabryki Poettinger często słyszymy, że obecnie macie bardzo dużo zleceń. Z czego wynika ów boom na maszyny w rolnictwie w Europie? 
Gregor Dietachmayr, Poettinger: W sezonie 2017/18 zrobiliśmy największe obroty w historii Poettingera, sięgające 354 mln euro. Ale plany na ten sezon są jeszcze wyższe. Dlaczego? Jesteśmy mocno związani z tym, co się dzieje na rynku. Od 2014 r. ceny mleka nie były za wysokie, nie za dobrze działo się na rynku zbóż. Jeśli rolnik nie ma pieniędzy, nie kupuje sprzętu, choć widzi, że trzeba inwestycji, bo gospodarstwo rozwijają się. Gdy w ubiegły sezonie przyszła cenowa koniunktura, pojawiły się pieniądze, a wraz z tym zamówienia. Spodziewamy się nadal dobrej koniunktury, stąd plany inwestycyjne co do rozbudowy naszych zakładów.

Profi: Zwiedzając waszą macierzystą fabrykę w Austrii w Grieskirchen widać, że koniunktura nie pozwala wam przerwać produkcji, przy jednocześnie trwającej modernizacji zakładów…
Gregor Dietachmayr: Tak, nie mogliśmy sobie na to pozwolić, mając o 15% więcej zamówień w stosunku do ubiegłego roku. Remont odbywa się niejako na otwartym sercu – przy trwającej produkcji. A jednocześnie borykamy się z przegrzaniem systemu dostaw z powodu wspomnianego boomu na maszyny rolnicze w Europie. Na części od naszych kooperantów czekamy tygodniami, np. na cylindry – do 52 tygodni. Spróbujcie zrobić w takich warunkach jakiś plan. Kolejnym czynnikiem jest wzrost cen podzespołów – dostawcy, widząc, że jest popyt na ich usługi, podnoszą ceny. 

Profi: Jakie macie plany inwestycyjne? Czy planujecie przejęcie któregoś z konkurentów?
Gregor Dietachmayr: Nasza strategia nie wyklucza zakupu firm. Ale to musi być firma z właściwym produktem i po okazyjnej cenie. Na razie sondujemy rynek. Do palety naszych wyrobów przydałby się siewnik punktowy, ale jesteśmy w stanie zrobić go sami. Myślimy też o produkcji rozsiewaczy nawozów. Raczej nie wejdziemy w produkcję wozów paszowych, rozrzutników obornika. Od niedawna mamy prasy rolujące – z najwyższej półki cenowej. Potrzebujemy jednak model ze średniej półki. Około 8-10% całego obrotu firmy chcemy robić prasami rolującymi. Szacujemy, że na świecie w ciągu roku potrzeba 30 tys. nowych pras, a przyczep samozbierających – zaledwie ok. 2 tys. szt.
Generalnie w branży rolnej sporo się dzieje. Ciągle dochodzi do przejęć i fuzji. Są firmy, które dążą do tego, by w jednych barwach mieć wszystkie maszyny dla rolnika. My mamy inną filozofię. Naszym zadaniem jest danie klientowi najlepszych wyników pracy przy użyciu naszych maszyn. Bo i tak nasz asortyment jest szeroki. 


Profi: Zgoda, oferta Poettingera jest szeroka, ale i świat jest wielki. Czy nie nęcą was nowe rynki? Azja? Ameryka Południowa?
Gregor Dietachmayr: Oczywiście, że nęcą, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek. Skupiamy się na Europie i Ameryce Północnej. Na razie zadowalające udziały w poszczególnych segmentach rynku mamy w Czechach i macierzystej Austrii. Największymi klientami dla nas to duże kraje rolnicze – Niemcy, Francja, W. Brytania. Ważnymi rynkami jest Europa Środkowa. I na tym polu mamy tu wiele do zrobienia.

Profi: Jakie wyzwania niesie dla waszej firmy globalizacja?
Gregor Dietachmayr: Z mojego rozeznania to przede wszystkim konieczność utrzymania sieci dilerskiej i digitalizacja. Dla nas producentów pojawia się dylemat, czy klienci będą żądać coraz to większych maszyn – ciągników o coraz to większej mocy ciągnących coraz to większy sprzęt, czy może nastąpi odwrót ku systemom autonomicznym? Ku maszynom działającym w stadzie, nie degradujących gleby, posiadających rozsądne szerokości robocze. Te trendy trzeba obserwować.

Profi: Jak spędza pan czas wolny?
Gregor Dietachmayr: Mój wolny czas spędzam przede wszystkim z rodziną. Mam trzy córki, a niedawno zostałem także dziadkiem. Lubię też trochę się poruszać: jeżdżę na nartach – to nasz narodowy sport w Austrii. Latem chętnie wsiadam na konia albo na rower, uprawiam także bieganie. A przy dobrym jedzeniu i w dobrym towarzystwie chętnie wypijam kieliszek wykwintnego wina.
Opr. dr Piotr Łuczak
Relacja z fabryki Poettinger w Austrii w Profi 3/2019 oraz tutaj
22. listopad 2024 00:10