profi: Gdy mówimy Józef Dworakowski, od razu kojarzymy Agromix Rojęczyn. Czy gdyby miał pan zaczynać od początku, robiłby pan to samo?
Józef Dworakowski: Wszyscy, którzy w tej branży zaczynali ten biznes przed 30 laty, mieli równe szanse. Wielu z moich kolegów – bo przecież znamy się na tym rynku doskonale – te szanse wykorzystało. Nie ma co jednak rozwodzić się nad historią – warto ją znać, ale z niej się nie wyżyje. Myślę, że gdybym miał jeszcze raz podjąć się tego wyzwania, zrobiłbym to. Robiłbym to jednak z jeszcze większym zaangażowaniem, ale na pewno z tą samą pasją.
Jak ocenia pan koniunkturę na maszyny rolnicze?
Józef Dworakowski: Minione dwa lata nie były najlepsze. Generalnie rolnicy nie mają pieniędzy, a jeśli nie mają – nie kupią ich u mnie, ja nie kupię maszyn w fabryce, a fabryka nie zamówi stali w hutach i części u poddostawców.
Gdy wizytujemy fabryki różnych producentów rolniczych słyszymy, że w Europie jest boom na rolnictwo. to jest ten boom czy nie?
Józef Dworakowski: Fabryki muszą działać z pewnym wyprzedzeniem – 6 czy nawet 12 miesięcy. Faktycznie, na zachodzie Europy jest bardzo duże zainteresowanie wymianą sprzętu. W Polsce od 1999 r., gdy pojawiły się pierwsze fundusze akcesyjne, nasi rolnicy przyzwyczaili się do tego, by czekać z decyzją zakupową na kolejne otwarcie PROW-ów. Za Odrą nie mają takich programów. Mają za to stabilniejszą sytuację finansową, ustabilizowane ceny zbytu płodów i wyższe dopłaty bezpośrednie. Tamtejsi farmerzy mają o 1/3 wyższą siłę nabywczą niż rolnicy w Polsce.
I mają podatek dochodowy w rolnictwie, co pozwala im rozliczać amortyzację sprzętu. ile procent klientów Agromixu stanowią podmioty prowadzące działalność gospodarczą?
Józef Dworakowski:Mniej niż dziesięć procent: dzierżawcy, spółdzielcy, gospodarstwa Skarbu Państwa. Ale który z rządów odważy się wprowadzić podatek dochodowy do rolnictwa, bojąc się, że przegra wybory?
Pozostaje czekać, aż „Modernizacja” i „Młody rolnik” wreszcie ruszą...
Józef Dworakowski: Tak to można ująć. Po prostu jesteśmy zmanierowani kasą z PROW, nie ma stabilnego, normalnego rynku.
W 2016 roku Agromix sprzedał 1600 maszyn, potem były lata spadku, a za siedem miesięcy w 2019 r. zrównaliśmy się z poziomem sprzedaży sprzed 3 lat. Gorzej z rentownością. Pracujemy jak szaleni, a zysk ginie. Rosną wszystkie koszty bezpośrednie i pośrednie, koszty płac, paliwa, utylizacji opadów. A będą jeszcze wyższe. Tych pieniędzy nie wyciągniemy od finalnego klienta. Generalnie rząd łupi przedsiębiorców.
Przeczytaj jeszcze:
Przeczytaj jeszcze:
- Jak zdaniem Józefa Dworakowskiego zmieni się rynek rolny, np. za dekadę?
- Jakie plany ma Agromix w zakresie usług?
- Sposoby na pozyskanie wykwalifikowanych pracowników do załogi oraz
- Józef Dworakowski o hobby, rodzinie i przemyśleniach.
Rozmawiał dr Piotr Łuczak