Tegoroczna susza mocno wpłynęła na plony. Czy można było łagodzić jej skutki?
Marcin Kujawski z miejscowości Głębokie (województwo wielkopolskie) gospodaruje na powierzchni 620 ha. Dominują u niego gleby klasy IV. Uprawia 200 ha kukurydzy ziarnowej, 150 ha rzepaku ozimego, 100 ha pszenicy ozimej, 80 ha jęczmienia jarego, 22 ha żyta ozimego, 50 ha pszenżyta ozimego, resztę stanowią łąki. Tegoroczna susza utrudniła mu prace polowe.
– Wykonywanie orek jesiennych nie było łatwe, bo gleba była przesuszona i zaskorupiona, zwłaszcza po uprawie roślin poplonowych w mieszance z rzepakiem czy łubinem. Wydaje mi się, że susze są pierwszym objawem zmian klimatycznych – mówi Marcin Kujawski.
Rolnicy będą musieli się do nich dostosować. Jak to robi Marcin Kujawski? – Jednym z zabiegów łagodzących zmiany klimatu jest uprawa bezorkowa. Mamy agregat do głębokiej uprawy, który nie przerzuca ziemi jak pług, lecz ją miesza, częściowo pozostawiając resztki pożniwne na powierzchni. Dysponujemy siewnikami przystosowanymi do siewu bezorkowego. Zboża staramy się uprawiać w systemie bezorkowym – wyjaśnia.
Kolejnym sposobem walki z niedoborami wilgoci jest dbanie o wysoką zasobność gleby w składniki pokarmowe. Po części wynika to ze zbilansowanego nawożenia mineralnego oraz efektywnego życia biologicznego gleby. Mikroflorę poprawia stosowanie nawozów stymulujących życie glebowe.
Więcej o sposobach walki z suszą w gospodarstwie Marcina Kujawskiego będzie można przeczytać w najbliższych numerach „Agrotechniki”.