W ostatnich latach obserwujemy nieustanne zmiany pogodowe, które wykazują skrajne tendencje. To sprawia, że prowadzenie produkcji roślinnej jest trudne.
Wybór technologii uprawy oraz terminu jej wykonania nie jest sprawą prostą. Występujące anomalie pogodowe istotnie utrudniają podjęcie decyzji o odpowiedniej ochronie roślin. W zeszłym roku jesień była mokra, w tym jest sucha. Szczególnie niekorzystny był początek sezonu.
Trudny start rzepaku
Siewy rzepaku ozimego były prawdziwą udręką. Często były wykonane w bryłę lub popiół, co sprawiało, że wschody były nierównomierne. W związku z tym odchwaszczanie było prawdziwą sztuką. Aplikacja przedwschodowych herbicydów była obarczona dużym ryzykiem, gdyż preparaty te do zachowania wysokiej skuteczności wymagają odpowiedniego uwilgotnienia gleby. W tym roku było to praktycznie niemożliwe. Dolistna aplikacja herbicydów również nie była taka prosta. Wynikało to z silnie zróżnicowanych wschodów. Część roślin była w fazie czterech (BBCH 14), a część w fazie liścieni (BBCH 10). Kolejnym dużym problemem w powschodowej walce z chwastami była faza rozwojowa chwastów. Część była już bardzo duża, a część dopiero wschodziła. Dlatego trzeba było zastosować preparat bezpieczny dla rzepaku będącego w różnej fazie rozwojowej oraz zachowujący wysoką skuteczność w stosunku do chwastów zarówno dużych, jak i tych, które dopiero wschodzą.
Nie mniejszym problemem były szkodniki. Mimo że w tym roku można było stosować zaprawy insektycydowe, plantacje często należało lustrować pod kątem wystąpienia tych groźnych agrofagów. W tym roku dużym zagrożeniem były: śmietka kapuściana, pchełka rzepakowa i ziemna, mszyce, tantniś krzyżowiaczek oraz rolnice. Duża ilość różnych szkodników sprawiła, że insektycydy trzeba było stosować często. Również jesienne stosowanie preparatów regulujących wysokość rzepaku nie było proste. Trudny do wyznaczenia termin aplikacji związany był, tak jak w przypadku powschodowego stosowania herbicydów, ze znacznym zróżnicowaniem faz rozwojowych. Mimo, że zabieg udało się wykonać, jego skuteczność była nieco mniejsza, co wynikało z warunków atmosferycznych.
W wielu regionach kraju bardzo ciepła jesień sprawiła, że wegetacja trwała bardzo długo. Nawet na początku grudnia mieliśmy do czynienia z silnie spowolnioną, ale nadal trwającą wegetacją. Taki stan rzeczy sprawił, że rzepaki są nieco bardziej wyrośnięte niż w sezonach, które trwały krócej. Jest to niepokojące, gdyż wyrośnięte i silnie uwilgotnione rośliny w większym stopniu są narażone na wymarzanie. Jeśli dużym spadkom temperatur będzie towarzyszył brak okrywy śnieżnej, wiele plantacji może ulec znacznemu uszkodzeniu. Miejmy nadzieję, że temperatura będzie obniżać się stopniowo, a gdy przyjdą mrozy, rzepaki będą przykryte białym puchem.
Więcej o uprawie rzepaku można przeczytać w najnowszym numerze Agrotechniki.