W jednym przejeździe
Jak łatwo się domyślić, urządzenie jest montowane do ramy beczkowozu. Z daleka przypomina zwyczajny aplikator, ale sekcje robocze mają również dużo wspólnego z pielnikami. Dzięki połączeniu funkcjonalności obu narzędzi, w jednym przejeździe możemy zasilić kukurydzę w składniki odżywcze oraz pozbyć się konkurencji pod postacią chwastów. Dodatkowo wierzchnia warstwa gleby zostanie napowietrzona. Gnojowica jest podawana z obu stron rzędu roślin. Ruchome elementy pielnika mieszają nawóz z glebą, ograniczając parowanie amoniaku (czyli straty azotu). Do oferowanych dotychczas narzędzi 8- i 12-rzędowych wkrótce dołączy nowy okręt flagowy, czyli narzędzie 16-sekcyjne. A żeby było jeszcze ciekawiej, opisywane narzędzie (które nie wiem jak do końca nazwać, bo aplikatoro-pielnik brzmi, co najmniej dziwnie...), można doposażyć w podsiewacz pneumatyczny. Niezależne zawieszenie
Każda z sekcji jest indywidualnie zawieszona na równoległoboku. Na głównej ramie są zamocowane dwie kamery, analizujące położenie rzędów roślin, niezależnie dla prawej i lewej strony. Sygnał z kamer jest przetwarzany w terminalu sterującym, a na podstawie jego obliczeń układ hydrauliczny odpowiednio steruje położeniem sekcji roboczych. Każda ze wspomnianych sekcji może być także niezależnie unoszona. Producent przekonuje, że sterowanie przy pomocy kamer jest bardziej dokładne i niezawodne w porównaniu ze sterowaniem za pomocą sygnału GPS. Za kopiowanie terenu i powtórne zagęszczenie gleby odpowiadają ogumione kółka. Główny element pielący to pracująca równolegle do powierzchni pola, obrotowa gwiazda. W wersji 16-rzędowej, rama jest podzielona na 5 segmentów. Swoją drogą, przy obecnych cenach nawozów mineralnych i założeniach "Zielonego Ładu", tego typu rozwiązania wydają się mieć jeszcze więcej sensu.
Opr. ap