Uwzględniając ryzyko wymarznięcia upraw, warto przed zastosowaniem jesienią określonych substancji chwastobójczych rozpatrzyć ewentualne konsekwencje wynikające z niezamierzonej likwidacji plantacji.
Zawarte w etykietach środków ochrony roślin zalecenia dotyczące następczego siewu po konieczności zaorania upraw ozimych są różnie sformułowane. Część etykiet zaleca wykonywanie orki wiosennej na różne głębokości, w innych aspekt ten jest pomijany. Należy przyjąć, że podczas przeciętnej zimy, czyli takiej, kiedy gleba jest zamarznięta przez około 3 miesiące, substancja czynna przemieszcza się na głębokość około 4 cm. W takiej sytuacji roślina następcza posiana z pominięciem orki prawidłowo wschodzi, początkowo obiecująco się rozwija, a po 2–3 tygodniach nagle zaczyna zamierać. To moment, gdy system korzeniowy znalazł się w strefie jeszcze nierozłożonej substancji czynnej środka zastosowanego jesienią. Wniosek jest oczywisty – zawsze lepiej wykonać orkę i ewentualnie aktywną jeszcze substancję czynną przemieścić w głębsze warstwy gleby. Co prawda od kilku lat mamy wydłużone ciepłe jesienie, a same zimy z mniejszą sumą dni o ujemnych temperaturach, co sprzyja szybszemu rozkładowi, jednak warunkom tym towarzyszą z kolei spowalniające czas rozkładu okresy suszy. Dlatego przed podjęciem decyzji o przyoraniu ozimin i siewie rośliny następczej koniecznie należy rozpatrzyć uwarunkowania klimatyczno-glebowe. Najbardziej istotnym elementem jest wrażliwość roślin następczych na znajdujące się w glebie nierozłożone chwastobójcze substancje czynne. W tabelach 1. i 2. zamieszczono szczegółowe dane dotyczące następczego działania substancji czynnych zalecanych do jesiennych zabiegów odchwaszczania czterech gatunków zbóż i rzepaku.
Więcej o oziminach można przeczytać w najnowszym numerze Agrotechniki 1/2017