Mimo trudności spowodowanych spadkiem opłacalności, które są powodem protestów rolników w całej Europie, właściciele gospodarstw - zwłaszcza młodzi, muszą planować i realizować inwestycje, nieodzowne w czasach bardzo szybkich zmian przepisów i dostępnej technologii. Skąd jednak znaleźć na to pieniądze?
Dofinansowanie unijne czy pożyczka?
Odpowiedzią, choć tylko częściową, są dofinansowania unijne. Te, jak wiadomo, pokrywają jedynie część poniesionych kosztów. Co z resztą? Reakcją rynku na to zapotrzebowanie są oferty banków i instytucji finansowych posiadających specjalne warunki dla gospodarstw. Jedną z takich firm, która pomaga rolnikom m.in. w przejściu na uprawę bezorkową, jest HeavyFinance.
– Mamy dwa rodzaje pożyczek. Tradycyjne - z oprocentowaniem na 9-14% i "zielone" - 0%, w przypadku których rolnik spłaca sam kapitał, a odsetki regulowane są w ramach generowanych przez nas certyfikatów węglowych. Nie ma limitu wysokości pożyczki, musi być ona jedynie zabezpieczona przez posiadaną ziemię lub sprzęt – mówi Wojciech Oleksiejuk z HeavyFinance.
Pożyczki tradycyjne czy pożyczki zielone?
Jak podkreśla przedstawiciel, w przypadku pożyczek tradycyjnych, które udzielane są na 2-3 lata, harmonogram spłat ustalany jest indywidualnie.
– Raty kapitałowe mogą być miesięczne, kwartalne, półroczne lub też po prostu uzależnione od cyklu produkcji rolnika. Odsetki są natomiast spłacane co miesiąc – zaznacza Oleksiejuk.
Nieco inaczej, z korzyścią dla rolnika, wygląda sytuacja w przypadku pożyczek zielonych.
– Raty także dostosowujemy do rolnika, który spłaca tylko pożyczony kapitał. Reszta jest po naszej stronie. Oczywiście, na początku jest trochę pracy administracyjnej, ale generowanie certyfikatów i rozliczenia z inwestorami - to wszystko załatwiamy już my. Okres finansowania w tym przypadku wynosi do 5 lat, a w wyjątkowych sytuacjach może być nawet nieco wydłużony – zaznacza Wojciech Oleksiejuk.
Do tej pory z pożyczek oferowanych przez HeavyFinance dla polskich rolników od ubiegłego roku, skorzystało prawie 300 gospodarstw, w tym 15 w ramach tzw. pożyczek zielonych.
Rośnie zainteresowanie finansowaniem
– Ciągle dopracowujemy ten produkt, żeby dopasować się do każdego rolnika. W ostatnim czasie rzeczywiście widać wzrost zainteresowania pozyskiwaniem finansowania. To dzieje się dość sezonowo - w zależności od tego, jak dużo jest pracy w gospodarstwach. Jak jest robota na polu, to jest robota na polu, jak jest więcej czasu, żeby poszukać możliwości w Internecie, to widzimy więcej zapytań. Ogólnie my też rośniemy i z roku na rok jest tego coraz więcej – podkreśla przedstawiciel HeavyFinance.
Na potwierdzenie tego stanu rzeczy, firma w niedawno opublikowanym materiale prasowym przekazała, że sfinansowała już pożyczki rolne o wartości 50 milionów euro. Podana kwota została rozdysponowana na rynkach, na których obecnie działa HeavyFinance. Chodzi m.in. o Bułgarię, Łotwę, Litwę, Polskę i Portugalię.
– Nie tylko finansujemy gospodarstwa rolne, inwestujemy także w zrównoważoną przyszłość naszej planety – komentuje Laimonas Noreika, dyrektor generalny i współzałożyciel HeavyFinance.
Certyfikaty węglowe
Zainteresowanie rośnie nie tylko ze względu na trudną sytuację rynkową, ale także ze względu na coraz większą popularność wspomnianych już certyfikatów węglowych. Rolnik, chcąc otrzymać zieloną pożyczkę od HeavyFinance, musi wejść z firmą we współpracę, która polega na generowaniu certyfikatów. Warunkiem wejścia do programu jest prowadzenie uprawy bezorkowej na areale przynajmniej 40 ha. Firma, na podstawie badań gleby przeprowadzanych raz do roku, ocenia ilość dwutlenku węgla pochłoniętego przez uprawy i na tej podstawie generuje certyfikaty, które następnie są sprzedawane przedsiębiorstwom chcącym ograniczyć swoją emisyjność. W taki oto sposób, rolnik może uzyskać dodatkowy dochód z prowadzonych upraw lub też pokryć odsetki pożyczki. W zależności od rodzaju gleby, uprawy i stosowanych na niej praktyk, certyfikaty rocznie mogą rolnikowi przynieść dodatkowy dochód w wysokości od 140 do nawet 800 zł z hektara.
Spadek rentowności produkcji
Warto o tym pamiętać, tym bardziej ze względu na sytuację, w której znalazło się obecnie wiele gospodarstw w związku ze spadkiem rentowności produkcji. Spowodowany jest on niekontrolowanym importem towarów rolno-spożywczych z Ukrainy, a także wprowadzeniem wymagających dla rolników przepisów - tzw. Zielonego Ładu. Według analiz jednego z niemieckich banków, liczba gospodarstw spadnie w tym kraju do 2040 roku do zaledwie 100 tys. (w 2022 roku było to 256 tys.). W Polsce sytuacja ta może być jeszcze gorsza. Tylko w Wielkopolsce w 2023 roku wnioski o dopłaty złożyło około 120 tys. rolników. Według ekspertów zaledwie 20-30% z tych gospodarstw rzeczywiście utrzymuje się jednak z produkcji rolniczej. Aby więc myśleć o przyszłości związanej z rolnictwem, trzeba zwiększać skalę albo specjalizację produkcji. A do tego niezbędne są inwestycje.
oprac. Jan Józefowicz, źródło: HeavyFinance