StoryEditor

Warsztat profi: smarownice i akcesoria

Dzień bez nasmarowania mechanizmów maszyny może być dniem straconym – szczególnie w żniwa. Prezentujemy rozwiązania firm Pressol i Umeta, które przydadzą się podczas pracy ze smarownicą.

14.08.2019., 00:00h



Chyba nigdzie nie ma potrzeby smarowania maszyn na taką skalę, jak w rolnictwie. Mimo znacznego postępu technologicznego, w technice smarowania aż tak dużo się nie zmieniło. chyba nawet ze wzrostem komfortu technicznego zwiększyła się liczba punktów smarowania. Wystarczy wspomnieć o powszechnej resorowanej osi przedniej ciągnika – niby prosty podzespół, ale potrafi dać się we znaki. W jednym modelu włoskiego producenta (Carraro) są aż 22 punkty smarowania. A to tylko przednia oś ciągnika!

W mniejszych gospodarstwach nadal używa się starej, dobrej smarownicy ręcznej. Odwieczna zasada działania tych urządzeń zachowała się do dnia dzisiejszego. Jeśli spojrzeć na prasy tłokowe dostępne na rynku – to na pierwszy rzut oka nie widać istotnych zmian. To jednak nieprawda! Informacje o tym, jak ewoluowały prasy tłokowe i jakie funkcje ułatwiają pracę użytkownikowi, zebraliśmy w tym artykule. Zamieściliśmy wskazówki dotyczące podstawowej obsługi smarownicy. 

Smarownica do dwóch systemów wkładów

Jeszcze około dwudziestu lat temu wszystko było prostsze: 400-gramowe wkłady wszystkich producentów smarów wyglądały prawie tak samo i dlatego pasowały do każdej ręcznej smarownicy do czasu, aż firma Mato opracowała tzw. system Lube Shuttle. Smar nie jest dociskany przez sprężynę znajdującą się w pompce w głowicy prasy, ale jest zasysany przez próżnię. To ciekawy rozwiązanie: nie trzeba rozkręcać smarownicy, aby wymienić wkład. Bez brudzenia się można łatwo założyć nowy kartusz ze smarem. Oczywiście, do pracy taką smarownicą trzeba używać specjalnych wkładów z gwintowaną głowicą.
Dla użytkownika oznacza to, że musi zwracać uwagę na to, jaki kartusz wkłada do koszyka podczas zakupu smaru.
Rozwiązanie znalazła firma Umeta z siedzibą w Bielefeld. Opracowała ona nowe urządzenie, smarownicę VarioStar, która pasuje do obu rodzajów kartuszy. W celu załadowania odkręca się rurkę, ale nie trzeba ciągnąć za drążek, aby naciągnąć sprężynę. Standardowy nabój (bez nitki!) wkłada się do tuby, następnie rura jest przykręcana w zwykły sposób


Wypychanie smaru nie następuje przez rozprężenie sprężyny, lecz przez podciśnienie wytwarzane przez pompę za pomocą dźwigni ręcznej, które zapewnia pobieranie smaru. Wystarczy tylko mocno docisnąć wkładkę do gumowej uszczelki w głowicy, dlatego w tylnej części wkładu musi znajdować się uszczelka. Zadanie to wykonuje tzw. tłok o tłustym ślizgu. Jest to plastikowa pokrywka, która znajduje się w pojemniku bezpośrednio nad smarem i uszczelnia specjalny kształt na zewnątrz wkładu. Wraz z wypompowywaniem smaru przesuwa się dalej w kierunku pompowania, aż w końcu dociera do głowicy prasy. Nabój jest wtedy pusty. Nad tłokiem znajduje się tylko minimalna resztka smaru.
Niestety, tylko nieliczne kartusze mają tłoczek o tłustym ślizgu. Producent pras, firma Umeta rozwiązała ten problem, dołączając do smarownic 5 tłoków popychających, które następnie użytkownik umieszcza z tyłu kartusza ze smarem, zanim załaduje prasę.


Po opróżnieniu wkładu tłok popychacza można przełożyć do następnego wkładu lub wziąć nowy tłok. A gdy zużyje się pięć kolejnych tłoków, można kupić paczkę 15 sztuk w cenie od 3 do 4 euro. Smarownica działa całkowicie bezproblemowo, gdy używa się tzw. wkładów Lube Shuttle, wyposażonych w gwint na jednym końcu. Aby te naboje mogły działać w specjalnej smarownicy Lube Shuttle, mają one zasadniczo tłok o tłustym ślizgu, ponieważ nawet w tych smarownicach smar musi dotrzeć do głowicy prasy, a tym samym do pompy przez podciśnienie.
W tej nowatorskiej smarownicy VarioStar  wkłady Lube Shuttle są po prostu wpychane do rurki smarowniczej. Następnie rurę przykręca się do głowicy smarownicy. Wkład nie jest przykręcony przed głowicą prasy. W związku z tym rodzaj gwintu nie ma tutaj znaczenia.
opr. aj
fot. Tovornik, Deitermann
24. kwiecień 2024 13:33